Biednemu zawsze wiatr w oczy. ;)

Andrzej Kasperowicz andyk w spunge.org
Śro, 18 Lut 2004, 17:33:05 PST


Z listy Mineraly post Andrzeja Pełki:
http://www.man.lodz.pl/LISTY/MINERALY/feb04/0046.html

==============================================================
                  BIEDNEMU ZAWSZE WIATR W OCZY,
     czyli o tym, jak nie zostałem Odkrywcą Wielkiego Meteorytu

Zgadaliśmy się raz z Marianem o kamieniach. Tak jakoś jesienią.
Zeszłego roku. Jako ten "co kamienie zbiera" robię tu za lokalny
autorytet, to się nie wywinę. Pogadać z człowiekiem - mus  :-)

               -  Andrzejku, a tak z dwa miechy temu, to my z sąsiadem
wykopali koło wsi taki kamień z żelaza. Ciężki jak cholera. Mój łepek
mówił, że to może bedzie ten... meteor, ale kto go tam wie...
	   - skrzywił się Marian sceptycznie.
               -  I coście z nim zrobili? - zapytałem.
               -  Jak go na złom nie wywieźli, to pewnie jeszcze tam leży
               -  A co, myślisz pan Andrzejku, że to, to? - ożywił się
nagle
               -  Chm... nie wiem, a jak on wygląda?
Tu nastąpił dłuższy opis z którego zrozumiałem tyle, że głaz jest duży,
żelazisty i brązowego koloru. Trafili na niego wykopując piasek.
               -  Wiesz Marianku - uśmiechnąłem się, gdyby to
rzeczywiście był taki wielki meteoryt, waszą wieś pokazałaby telewizja a
kamień pewnie trafiłby do muzeum jako Meteoryt Iława. Potem mielibyście
w wiosce ciągłe najazdy różnych maniaków z wykrywaczami.
               -  Eee... - Marian wyraźnie mi nie dowierzał
               -  a na pół litra za taki meteor, to by było? - łypnął
okiem
               -  Byłoby i na więcej, dużo więcej - roześmiałem się
i zacząłem roztaczać przed Marianem wizje sporej kasy posiłkując się
co wyższymi cenami wprost z internetowych stron. Chyba wywarłem
na nim dość silne wrażenie, bo drapiąc się w zastanowieniu po
szczecinie naraz wypalił
               -  O k...!
               -  Ale trza by się z tobą Andrzejku podzielić tą forsą,
nie?
               -  Umówmy się tak Marian - powiedziałem pół żartem, pół
serio
	   - jutro idziemy zobaczyć ten kamień. Jeżeli okaże się meteorytem, to
ja dla siebie rezerwuję sławę odkrywcy, a ty zagarniaj całą forsę. Ok?
Tym sposobem, dzieląc skórę na niedzwiedziu, dobiliśmy z Marianem targu.
               -  Cholera - mruknął - dobrze by było...
               -  dach bym w chałupie poprawił albo przy samochodzie
zrobił co trzeba - snuł wizję,
               -  oj, dobrze by to było Andrzejku...

               -  Chm... miło czasem zaznać nieco sławy odkrywcy  :-)
Niemal niemożliwe żeby to był meteoryt. Śmieszne i nieprawdopodobne,
ale kto wie, a nuż się zdarzy...? Chm... zaraz pochwalę się na grupie :-)
Meteoryt Iława - nieźle brzmi,
               -  fajnie by było Andrzejku - powtórzyłem jak echo

Tego wieczoru, choćby przez mgnienie oka, każdy z nas, śnił swój mały sen
o potędze...

Następnego dnia już wczesnym popołudniem byliśmy niemal na miejscu.
Niemal - bo Marian pomylił trochę drogę. Podniecone perspektywą
bliskiego "odkrycia", zwielokrotnione własną, jeszcze nieujarzmioną
pazernością darły Mariany i Andrzeje przez okoliczne pola.
Darły na wskroś, przez miedze, błoto i kolczastą tarninę. Jak dwa durne
szczeniaki. Wreszcie jest! Pomiędzy polami rozległa piaszczysta jama, na
jej skraju NASZ meteoryt. Rzeczywiście, kamień jest sporych rozmiarów
i diablo ciężki. Z trudem przewracamy go na drugą stronę. Niestety,
już pierwszy rzut oka rozwiewa jakiekolwiek wątpliwości. To nie jest
meteoryt. Wykluczają to, wyraźnie widoczne, wtopione w metaliczną
bryłę resztki zwęglonego drewna.
                -  te patyki nie mogły przylecieć z kosmosu...
                -  przykro mi Marian, to jakiś żużel z kuźni
Marian z posępną miną kończył właśnie zawijać w chustkę, dopiero co
skaleczony od owego żużla palec,
                -  Ech k... biednemu to zawsze wiatr w oczy wieje
	   - rzucił sentencją. Pewnie, - zgodziłem się - pewnie, że w oczy...

Andrzej.





Więcej informacji o liście dyskusyjnej Meteoryty