|
|
|
|
15 odpowiedzi na nonsensowne tezy
kreacjonistów
John Rennie
Antyewolucjoniści, chcąc
utorować drogę kreacjonizmowi, atakują naukę, ale ich
zarzuty są bezpodstawne
Gdy Karol Darwin
przedstawił 143 lata temu teorię ewolucji drogą doboru
naturalnego, rozgorzały wokół niej zażarte spory. Stopniowo
jednak coraz więcej danych z paleontologii, genetyki,
zoologii, biologii molekularnej i innych dziedzin
potwierdziło ponad wszelką wątpliwość istnienie ewolucji.
Obecnie bitwę wygrano na prawie wszystkich frontach. Prawie,
gdyż nie przekonano do tej teorii opinii społecznej.
To
żenujące, że w XXI wieku w państwie, w którym
tak burzliwie rozwija się nauka, kreacjonistom wciąż udaje się
wmawiać politykom, sędziom i zwykłym ludziom, że ewolucja
to mrzonka. Prowadzą oni kampanię na rzecz nauczania
w szkole zamiast ewolucjonizmu – kreacjonizmu, na
przykład koncepcji "inteligentnego projektu". Parę miesięcy
temu Rada Szkolnictwa Stanu Ohio rozważała nawet propozycję
wydania w tej sprawie odpowiedniego zarządzenia.
Niektórzy antyewolucjoniści, jak Philip E. Johnson, profesor
prawa w University of California w Berkeley
i autor książki Sąd nad Darwinem, przyznają, że chodzi im
o to, aby posłużyć się teorią inteligentnego projektu do
wprowadzenia dyskusji o Bogu na zajęciach z nauk
przyrodniczych.
Będąc pod ostrzałem, nauczyciele
i inni zwolennicy teorii ewolucji mogą się czuć osaczeni:
coraz trudniej im odpierać ataki kreacjonistów. Argumenty,
których ci ostatni używają, to typowe chwyty oparte na
nieporozumieniach (albo wręcz jawnych kłamstwach) dotyczących
ewolucji. Mnogość i różnorodność zarzutów potrafi jednak
zdezorientować nawet osoby dość dobrze
poinformowane.
Poniższa lista odpowiedzi na niektóre
najczęstsze "naukowe" zastrzeżenia przeciwko teorii ewolucji
może pomóc jej obrońcom. Podano także źródła uzupełniających
informacji i uzasadnienie, dlaczego dla kreacjonizmu nie
powinno być miejsca w podręczniku
biologii.
1. Ewolucja to tylko teoria,
a nie fakt czy prawo naukowe.
Wiele
osób wyniosło ze szkoły przekonanie, że teoria to coś
w połowie drogi między hipotezą a prawem naukowym.
Jednak według amerykańskiej National Academy of Sciences
(NAS), teoria naukowa to "dobrze uzasadnione wyjaśnienie
jakiegoś aspektu świata przyrodniczego, uwzględniające fakty,
prawa, wnioskowania i sprawdzone hipotezy". Żadne
dodatkowe dowody nie zmienią teorii w prawo, które
stanowi opisowe (często ilościowe) uogólnienie jakiegoś
wycinka wiedzy. Kiedy więc naukowcy mówią o teorii
ewolucji albo dajmy na to, o teorii atomowej budowy
materii bądź teorii względności, nie wyrażają przez to żadnych
zastrzeżeń co do jej prawdziwości.
Oprócz teorii
ewolucji – czyli koncepcji rozwoju zachodzącego dzięki
dziedzicznym zmianom – można też rozważać fakt ewolucji. NAS
definiuje go jako "powtarzalną obserwację, którą można uznać
za prawdziwą dla wszelkich praktycznych zastosowań". Zapis
kopalny i liczne inne dowody świadczą, że organizmy
ewoluowały w czasie. Choć nikt nie obserwował tych
przemian bezpośrednio, dowody pośrednie są wyraźne,
jednoznaczne i przekonujące.
Wszelkie nauki
przyrodnicze opierają się na pośrednich dowodach. Na przykład
fizycy nie mogą bezpośrednio zaobserwować cząstek
subatomowych, lecz wnioskują o ich istnieniu m.in. na
podstawie charakterystycznych śladów przelotu w komorze
mgłowej. Niemożność "bezpośredniej" obserwacji nie podważa
wniosków fizyków.
2. Koncepcja doboru
naturalnego to tautologia: przeżywają najlepiej
dostosowani, a za najlepiej dostosowanych uważa się
tych, którzy przeżyją.
"Przeżycie najlepiej
dostosowanych" to potoczne określenie doboru naturalnego, ale
naukowe definicje odwołują się do zróżnicowanej przeżywalności
i rozrodczości. Zamiast więc określać, które gatunki są
"lepiej lub gorzej dostosowane", można określić ich sukces
rozrodczy w danych warunkach. Na przykład umieśćmy na
wyspie obfitującej w nasiona parę szybko rozmnażających
się zięb z małymi dziobami i parę wolniej się
rozradzających zięb o dużych dziobach. W ciągu kilku
pokoleń większością zasobów pokarmowych mają szansę zawładnąć
te pierwsze. Ale jeśli duży dziób jest przydatniejszy do
rozgniatania nasion, przewagę zyskają ptaki wielkodziobe,
nawet jeśli mnożą się wolniej. Taką prawidłowość zaobserwował
w pionierskim badaniu zięb Darwina na Galapagos Peter R.
Grant z Princeton University [patrz: Peter R. Grant
"Dobór naturalny a zięby Darwina"; Świat Nauki, grudzień
1991]
Można więc wskazywać na walory przystosowawcze
określonej cechy bez potrzeby odwoływania się do
przeżywalności w danych warunkach: grube dzioby są po
prostu przydatniejsze do rozgniatania twardych nasion. Unikamy
w ten sposób pułapki błędnego koła.
|
Zięby Darwina na Galapagos
wykazują przystosowawcze zróżnicowanie kształtu
dzioba. | 3.
Ewolucja jest nienaukowa, ponieważ nie da się jej
sprawdzić ani sfalsyfikować. Twierdzenia ewolucjonistów
dotyczą wydarzeń, których nikt nie obserwował
i nie da się ich powtórzyć
w laboratorium.
W tym całkowitym
odrzucaniu teorii ewolucji pomija się istotny podział na
mikro- makroewolucję. Pierwsza dotyczy zmian
wewnątrzgatunkowych w czasie, mogących prowadzić do
specjacji, czyli powstania nowych gatunków. Druga natomiast –
przemian grup na szczeblu ponadgatunkowym. Odtwarzając
pokrewieństwa różnych organizmów, często korzysta się
z zapisu kopalnego i porównań sekwencji
DNA.
Obecnie nawet większość kreacjonistów przyznaje,
że mikroewolucję potwierdzono w badaniach laboratoryjnych
(na liniach komórkowych, roślinnych czy muszek owocowych)
i terenowych (jak badania Granta nad zmianami kształtu
dzioba zięb z Galapagos). Dobór naturalny i inne
mechanizmy – na przykład mutacje chromosomowe, symbioza czy
krzyżowanie się (hybrydyzacja) – mogą z czasem
doprowadzić do ogromnych przeobrażeń populacji.
Badania
nad makroewolucją wymagają wyciągania wniosków ze
skamieniałości i podobieństw budowy DNA, a nie
prowadzenia bezpośrednich obserwacji. W naukach
"historycznych", badających zjawiska i procesy zachodzące
na przestrzeni dziejów (obejmujących oprócz biologii
ewolucyjnej także astronomię, geologię i archeologię),
można przecież testować hipotezy, sprawdzając, czy przystają
one do posiadanych świadectw i czy wynikają z nich
sprawdzalne przewidywania dotyczące przyszłych odkryć. Na
przykład uznanie istnienia ewolucji prowadzi do wniosku, że
pomiędzy najstarszymi znanymi człowiekowatymi (sprzed około 5
mln lat) a człowiekiem nowoczesnym anatomicznie (który
pojawił się około 100 tys. lat temu) powinniśmy odnajdować
istoty o cechach coraz mniej małpich i coraz
bardziej ludzkich. I takie zjawisko rzeczywiście
stwierdzono na podstawie zapisu kopalnego. Nie powinno
natomiast być – i nie ma – znalezisk skamieniałości
człowieka nowoczesnego anatomicznie towarzyszących szczątkom
mezozoicznych dinozaurów (w warstwach geologicznych
sprzed ponad 65 mln lat). Przewidywania biologii ewolucyjnej
są zwykle znacznie bardziej szczegółowe niż powyższe
i badacze stale je weryfikują.
Teorię ewolucji
dałoby się podważyć także w inny sposób. Gdybyśmy byli
w stanie udokumentować samorództwo choćby jednej złożonej
formy życia z materii nieożywionej, wtedy można by
twierdzić, że przynajmniej część form kopalnych powstała
w ten sposób. Gdyby pojawili się inteligentniejsi od nas
kosmici i przypisali sobie stworzenie życia na Ziemi (lub
przynajmniej poszczególnych gatunków), także rzuciłoby to cień
na teorię ewolucji. Ale nikomu nie udało się dotąd przedstawić
tego rodzaju dowodów.
Warto zauważyć, że koncepcja
falsyfikowalności jako probierza jakości nauki pojawiła się
w pracach filozofa Karla Poppera w latach
trzydziestych. Nowsze interpretacje jego myśli doprowadziły do
złagodzenia najskrajniejszej wersji tej zasady właśnie
dlatego, że w przeciwnym razie wykluczałaby ona
uprawianie zbyt wielu ewidentnie naukowych
dziedzin.
4. Naukowcy coraz częściej wątpią
w prawdziwość teorii ewolucji.
Brak
dowodów, że teoria ewolucji traci zwolenników. Wystarczy
sięgnąć po jakikolwiek numer dowolnego recenzowanego
czasopisma biologicznego, by znaleźć artykuły wspierające lub
rozbudowujące badania ewolucyjne, a przynajmniej uznające
teorię ewolucji za fundamentalną koncepcję współczesnej
biologii.
Nie ma natomiast poważnych publikacji
naukowych kwestionujących istnienie ewolucji. W połowie
lat dziewięćdziesiątych George W. Gilchrist z University
of Washington w tysiącach czasopism specjalistycznych
poszukiwał artykułów o inteligentnym projekcie" lub
"kreacjonizmie naukowym". Nie znalazł ani jednego. Równie
bezowocne były prowadzone w ciągu ostatnich dwóch lat
niezależne poszukiwania Barbary Forrest z Southeastern
Louisiana University i Lawrence'a M. Kraussa
z Case Western Reserve University.
Kreacjoniści
uważają, że dogmatycznie myślący naukowcy odrzucają
z góry ich dowody. Tymczasem według redaktorów Nature,
Science i innych wiodących czasopism naukowych, wśród
napływających do redakcji maszynopisów bardzo rzadko zdarzają
się antyewolucyjne. Niektórzy przeciwnicy teorii ewolucji mają
na swym koncie artykuły opublikowane w poważnych pismach.
Nie atakują w nich jednak teorii ewolucji wprost ani nie
wysuwają argumentów kreacjonistycznych, lecz co najwyżej
wskazują na nierozwiązywalność pewnych problemów ewolucyjnych
(czego nikt nie kwestionuje). Krótko mówiąc, kreacjonistom
brakuje argumentów, które pozwalałyby naukowcom traktować ich
serio.
5. Różnice zdań między biologami
ewolucyjnymi wskazują, jak mało jest naukowych dowodów
istnienia ewolucji.
Biolodzy ewolucyjni
zawzięcie dyskutują na różne tematy: mechanizmów specjacji,
tempa zmian ewolucyjnych, pochodzenia ptaków od dinozaurów,
odrębności gatunkowej neandertalczyków i ludzi
nowoczesnych anatomicznie oraz wiele innych. Są to typowe
debaty, jakie toczą również przedstawiciele innych dziedzin
nauki. Zarazem jednak ewolucja jest w biologii
powszechnie przyjmowana jako fakt i koncepcja
przewodnia.
Niestety, nieuczciwi kreacjoniści wyrywają
różne stwierdzenia naukowców z kontekstu, by wyolbrzymić
i zniekształcić ich rozbieżne poglądy. Ktokolwiek miał
okazję zapoznać się z dorobkiem paleontologa Stephena
Jaya Goulda z Harvard University, wie, że ów współautor
koncepcji równowag przestankowych (nieciągłych stanów
równowagi) był jednym z najbardziej elokwentnych obrońców
i popularyzatorów teorii ewolucji. (Według hipotezy
równowag przestankowych – punctuated equilibria –
wyjaśniającej prawidłowości zapisu kopalnego, większość
przemian ewolucyjnych zachodzi w stosunkowo krótkich
odcinkach czasu geologicznego, obejmujących wszakże wiele
setek pokoleń). Kreacjoniści lubują się jednak
w wyjmowaniu z obszernej twórczości Goulda zdań
mających sugerować, że wątpił on w ewolucję, natomiast
równowagi przestankowe przedstawiają tak, jakby opisywały
powstawanie gatunków z dnia na dzień albo wyklucie się
ptaków z gadzich jaj.
Kiedy więc kreacjonista
przedstawi nam fragment dzieła znanego autorytetu naukowego,
który jakoby kwestionuje istnienie ewolucji, należy domagać
się pokazania owego cytatu w szerszym kontekście.
W zdecydowanej większości przypadków okazuje się, że
rzekomego atakowania teorii ewolucji w ogóle nie
ma.
6. Skoro ludzie pochodzą od małp, to
dlaczego wciąż jeszcze one żyją?
Ten
zaskakująco popularny argument odzwierciedla ignorancję
antyewolucjonistów. Po pierwsze, ewolucjoniści nie twierdzą,
że człowiek pochodzi od małpy; mówią jedynie, że małpy
i ludzie mieli wspólnego przodka.
Absurd tego
zarzutu obnaża jego parafraza "skoro dzieci pochodzą od
dorosłych, to dlaczego dorośli wciąż jeszcze żyją?". Nowe
gatunki powstają, gdy populacje organizmów odłączają się od
macierzystego pnia rodowego i dochodzi u nich do
nagromadzenia tylu różnic, że nie mogą się już krzyżować ze
swymi pobratymcami. Gatunek wyjściowy może natomiast trwać
albo wymrzeć.
7. Teoria ewolucji nie wyjaśnia
powstania życia na Ziemi.
Pochodzenie życia
pozostaje nadal w dużej mierze tajemnicą, ale biochemicy
wiedzą już, jak mogły samorzutnie powstać proste kwasy
nukleinowe, aminokwasy i inne cegiełki żywej materii,
a następne połączyć się w samopodtrzymujące
i samoreplikujące się układy, które dały początek
prakomórkom. Z analiz astrochemicznych wynika, że
w przestrzeni kosmicznej mogła zachodzić synteza związków
organicznych, które następnie opadały na Ziemię
z kometami. Wyjaśniałoby to powstanie pewnej kategorii
związków, jeśli zważyć na warunki panujące przypuszczalnie na
naszej planecie u jej zarania.
Niekiedy
kreacjoniści próbują zdezawuować całą teorię ewolucji,
stwierdzając, że nauka nie jest na razie w stanie
wyjaśnić pochodzenia życia. Ale nawet gdyby okazało się, że
życie nie powstało w drodze ewolucji na Ziemi (i na
przykład pierwsze żywe komórki sprzed miliardów lat to dzieło
kosmitów), wciąż mielibyśmy solidne dowody późniejszej
ewolucji, zgromadzone w wielu badaniach procesów mikro-
makroewolucyjnych.
8. Przypadkowe
powstanie czegoś tak złożonego, jak cząsteczka białka, nie
mówiąc już o komórce czy człowieku, jest
matematycznym niepodobieństwem.
Przypadek
odgrywa pewną rolę w ewolucji (losowe są np. mutacje,
mogące dać początek nowym cechom organizmów), ale nie jest
motorem powstawania organizmów, białek czy innych struktur.
Przeciwnie, podstawowy mechanizm ewolucji odkryty przez
Darwina – dobór naturalny – polega na nielosowych przemianach,
gdyż zachowuje cechy "korzystne", a eliminuje
"niekorzystne". Dopóki czynniki selekcyjne pozostają
niezmienne, dobór naturalny może kierować ewolucję
w określoną stronę i wytwarzać złożone struktury
w zdumiewająco krótkim czasie.
Posłużmy się
przykładem 13-literowej sekwencji BYC-ALBONIEBYC. Hipotetyczny
milion małp stukających przypadkowo w klawisze
w tempie jednej takiej frazy na sekundę potrzebowałby aż
78 800 lat na jej wygenerowanie pośród 2613 możliwych ciągów
liter tej długości. Tymczasem w latach osiemdziesiątych
Richard Hardison z Glendale College napisał program
komputerowy, który generował losowe ciągi liter, zachowując
litery w położeniach przypadkiem trafnie obsadzonych
(a zatem selekcjonując frazy podobne do Hamletowskiej).
Program ten układał prawidłowy ciąg liter średnio po zaledwie
336 iteracjach (w niespełna półtorej minuty). Jeszcze
bardziej zdumiewa fakt, że odtworzenie tą metodą całego
dramatu Szekspira zajmowało jedynie cztery i pół
doby.
9. Druga zasada termodynamiki głosi, że
wszelkie układy z czasem stają się coraz mniej
uporządkowane. Komórki nie mogły zatem powstać
z materii nieożywionej, a wielokomórkowce
z jednokomórkowców.
Argument ten to wynik
niezrozumienia II zasady termodynamiki. Gdyby był słuszny, nie
byłoby kryształów ani płatków śniegu, bo i one są
strukturami złożonymi powstającymi samorzutnie
z nieuporządkowanych
elementów.
W rzeczywistości II zasada
termodynamiki głosi, że nie może maleć całkowita entropia
w układzie zamkniętym (tj. takim, który nie wymienia
z otoczeniem materii ani energii). Entropia to pojęcie
fizyczne odpowiadające mniej więcej "nieuporządkowaniu", acz
różniące się znacząco od potocznego sensu tego
słowa.
Co ważniejsze, II zasada pozwala na miejscowe
zmniejszenie entropii, jeśli tylko w innych częściach
układu nastąpi jej odpowiedni wzrost. Tak więc nasza planeta
może doświadczać wzrostu złożoności, bo czerpie światło
i ciepło ze Słońca, a wzrost entropii towarzyszący
przemianom termojądrowym we wnętrzu naszej gwiazdy
z nawiązką bilansuje ogólny wynik. Proste organizmy mogą
stawać się bardziej złożone, konsumując inne organizmy lub
czerpiąc ze środowiska energię i materię
nieożywioną.
"BÓG STWORZYŁ CZŁOWIEKA
W OBECNEJ POSTACI OKOŁO 10 TYS. LAT
TEMU" |
| | 10.
Fundamentalnym elementem teorii ewolucji są mutacje, ale
mogą one jedynie eliminować cechy, a nie przyczyniać
się do ich powstania.
Wręcz przeciwnie,
biolodzy skatalogowali wiele cech będących skutkiem mutacji
punktowych (zmian w konkretnych miejscach DNA) – na
przykład oporność rozmaitych bakterii na
antybiotyki.
Mutacje u zwierząt w genach
homeotycznych, regulujących rozwój zarodkowy, mogą mieć bardzo
złożone następstwa. Geny te decydują, gdzie wykształcą się
kończyny, skrzydła, czułki czy segmenty ciała. Na przykład
u muszek owocowych mutacja o nazwie Antennapedia
powoduje powstanie nóg w miejscu czułków. Są one
oczywiście bezużyteczne, ale wskazują, że błędy genetyczne
również prowadzą do wytworzenia złożonych struktur,
testowanych następnie przez dobór naturalny pod kątem ich
przydatności.
Ponadto biolodzy molekularni odkryli
mechanizmy, dzięki którym zmiany genetyczne mogą wykroczyć
poza mutacje punktowe, co poszerza zakres możliwości
powstawania nowych cech. Moduły funkcjonalne w obrębie
genów zostają zatem przetasowane w nowy sposób.
W DNA organizmu może dojść do przypadkowej duplikacji
(podwojenia) całych genów i powstania nadwyżek kopii,
które będą swobodnie mutować w geny kodujące nowe,
złożone cechy. Porównując DNA bardzo różnorodnych organizmów,
wykazano na przykład, że w ten właśnie sposób
wyewoluowała w ciągu milionów lat rodzina białek zwanych
globinami.
11. Dobór naturalny może wyjaśnić
fakt istnienia mikroewolucji, ale nie powstawanie nowych
gatunków i wyższych jednostek
systematycznych.
Dysponujemy obszerną wiedzą
na temat mechanizmów powstawania gatunków w drodze doboru
naturalnego. Przykładem może być model specjacji
allopatrycznej, opracowany przez Ernsta Mayra z Harvard
University. Oddzielenie barierą geograficzną jednej
z populacji gatunku sprawia, że może ona podlegać
odmiennym naciskom selekcyjnym, prowadzącym do jej odrębności.
Jeśli różnice staną się tak duże, że osobniki izolowanej
populacji nie będą krzyżowały się z osobnikami populacji
wyjściowej, będzie to oznaczało powstanie nowego
gatunku.
Dobór naturalny jest najlepiej poznanym
mechanizmem ewolucji, ale biolodzy rozważają i stale
badają możliwości powstawania nowych gatunków lub złożonych
przystosowań wskutek mniej typowych zjawisk, m.in.
genetycznych. Lynn Margulis z University of Massachusetts
i inni dowodzą na przykład, że niektóre organelle
komórkowe, takie jak mitochondria, wyewoluowały dzięki
symbiozie pradawnych organizmów. Zatem nauka nie kwestionuje
ewolucji wskutek działania innych sił niż dobór. Jednak muszą
one mieć charakter naturalny; nie można odwoływać się do
działań tajemniczych rozumnych twórców, których istnienia
naukowo nie udowodniono.
|
WIĆ
BAKTERYJNA - schemat
budowy | | 12.
Nikt nie był świadkiem powstania nowego
gatunku.
Specjacja jest zjawiskiem dość
rzadkim i trwającym nieraz setki i więcej lat.
Rozpoznanie gatunku in statu nascendi może być trudne,
ponieważ biolodzy stosują jego rozmaite definicje. Według
najpowszechniejszej koncepcji gatunku biologicznego,
stworzonej przez Mayra, jest to zespół populacji
wyodrębnionych wskutek izolacji rozrodczej, czyli zbiór
organizmów, które nie mogą się rozmnażać z osobnikami
spoza tego zbioru. Jednak praktyczne zastosowanie tej
definicji nastręcza kłopotów w przypadku organizmów
odizolowanych geograficznie, środowiskowo albo rozmnażających
się bezpłciowo, jak wiele roślin i mikroorganizmów
(oczywiście, nie da się też skrzyżować skamieniałości).
W związku z tym biolodzy określając przynależność
gatunkową organizmu, kierują się cechami jego wyglądu lub
zachowania.
Mimo to piśmiennictwo naukowe obfituje
w przykłady specjacji u roślin, owadów
i nicieni. Badacze poddawali organizmy rozmaitym rodzajom
doboru – na określone cechy anatomiczne, zachowania godowe,
preferencje siedliskowe i inne – uzyskując w efekcie
populacje osobników nie krzyżujących się z pobratymcami
z zewnątrz. Na przykład William R. Rice z University
of New Mexico i George W. Salt z University of
California w Davis selekcjonując grupę muszek owocowych
pod kątem preferencji do określonych siedlisk i hodując
je oddzielnie przez 35 pokoleń, uzyskali osobniki, które nie
chciały się już krzyżować z muszkami przystosowanymi do
bardzo odmiennych siedlisk.
13. Ewolucjoniści
nie potrafią wskazać żadnych skamieniałości form
przejściowych – na przykład istoty będącej pół gadem, pół
ptakiem.
W rzeczywistości paleontolodzy
dysponują wieloma przykładami skamieniałości o budowie
pośredniej między rozmaitymi grupami systematycznymi. Jedną
z najsłynniejszych jest praptak (Archaeopteryx), który
prezentuje mozaikę cech anatomicznych ptaków
i dinozaurów. Odkryto też innych jego upierzonych,
bardziej lub mniej ptasich, wymarłych krewniaków. Ewolucję
współczesnych koni można prześledzić w zapisie kopalnym,
poczynając od maleńkiego Hyracotherium (Eohippus). Walenie
miały lądowych przodków, a ogniwa pośrednie obejmują
takie formy, jak Ambulocetus i Rodhocetus [patrz: Kate
Wong "Ssaki – zdobywcy oceanów"; Świat Nauki, maj 2002].
Skamieniałe muszle pozwalają prześledzić trwającą miliony lat
ewolucję różnych mięczaków. Znamy formy kopalne hominidów
będących ogniwami pośrednimi między nami a naszymi
małpoludzkimi przodkami, takimi jak australopitek
Lucy.
Tymczasem kreacjoniści ignorują zapis kopalny.
Twierdzą, że archeopteryks nie jest brakującym ogniwem między
gadami a ptakami, lecz jedyne wymarłym ptakiem
o pewnych gadzich cechach. Żądają od ewolucjonistów
przedłożenia jakiejś dziwacznej chimery – stwora nie dającego
się zaliczyć do żadnej znanej jednostki taksonomicznej.
A nawet jeśli kreacjonista przyzna, że dana skamieniałość
ma cechy pośrednie między dwiema grupami, będzie się domagać
przedstawienia dalszych skamieniałości przejściowych, tym
razem między ogniwem pośrednim a jedną z grup. Może
takie irytujące żądania powtarzać w nieskończoność,
stawiając wygórowane oczekiwania w odniesieniu do
niekompletnego z oczywistych przyczyn zapisu
kopalnego.
Ewolucjoniści mogą się jednak powołać na
niezależne dowody dostarczone przez biologię molekularną.
Wszystkie organizmy mają wiele wspólnych genów, ale zgodnie
z modelem ewolucyjnym budowa tych genów i kodowanych
przez nie produktów powinna się różnić w przypadku
różnych gatunków w stopniu odpowiadającym ich
pokrewieństwu ewolucyjnemu. Genetycy mówią o zegarze
molekularnym", który tyka, odkąd rozeszły się drogi przodków
tych gatunków. Te molekularne dane wskazują na stopnie
pokrewieństwa różnych organizmów na przestrzeni
dziejów.
14. Istoty żywe mają niezwykle złożone
struktury i mechanizmy – na poziomie anatomicznym,
komórkowym czy molekularnym – które nie mogłyby
funkcjonować, gdyby zabrakło w nich jakiegokolwiek
elementu. Nasuwa się więc wniosek, że nie mogą być
wytworem ewolucji, a jedynie inteligentnego
projektu.
Ten "argument doskonałości projektu"
– jeden z najstarszych – jest podstawą większości
najnowszych ataków na teorię ewolucji. W roku 1802 teolog
William Paley napisał: jeśli zdarzyło się komuś znaleźć na
polu zegarek, do najrozsądniejszego wniosku dojdzie, uznając,
że ktoś go tam zgubił, a nie, że pojawił się tam
w wyniku działania sił przyrody. A zatem najbardziej
złożone cechy żywych istot muszą być dziełem bezpośredniej
ingerencji Stwórcy. Dzieło O powstawaniu gatunków można
by uznać za odpowiedź Paleyowi. Darwin wyjaśnił w nim,
jak naturalne siły doboru, działając na dziedziczne cechy,
mogą z czasem kształtować skomplikowane struktury
organizmów.
Pokolenia kreacjonistów próbowały zadać
kłam Darwinowi, podając jako przykład oko, strukturę, która
nie mogła powstać w drodze ewolucji. Krytycy ci rozumują
następująco: wzrok zależy od idealnego dopasowania do siebie
poszczególnych części oka. Dobór naturalny nie sprzyja żadnym
formom pośrednim koniecznym podczas ewolucji tego narządu –
jaki pożytek miałoby zwierzę z połówki oka? Uprzedzając
takie zastrzeżenia, Darwin napisał, że nawet "niedoskonałe"
oczy mogły przynosić korzyści (umożliwiając np.
przemieszczanie się w kierunku światła), dzięki czemu
trwały i doskonaliły się. Biologia przyznała słuszność
Darwinowi: badacze odkryli w królestwie zwierząt
najrozmaitsze prymitywne oczy i narządy światłoczułe,
a nawet prześledzili ewolucję oka dzięki genetyce
porównawczej (wydaje się obecnie, że oczy wyewoluowały
niezależnie u kilku grup organizmów).
Obecnie
zwolennicy "inteligentnego projektu" (intelligent design)
używają bardziej wyszukanych argumentów niż ich poprzednicy,
ale cele i uzasadnienia pozostały w gruncie rzeczy
te same. Podważają teorię ewolucji, starając się wykazać, że
nie można nią wytłumaczyć obserwowanej złożoności życia, po
czym wyciągają wniosek, że jedynym alternatywnym wyjaśnieniem
jest zaprojektowanie wszystkich istot przez nieznanego,
inteligentnego twórcę.
15. Z najnowszych
odkryć wynika, że nawet na poziomie mikroświata złożoność
żywych struktur jest tak wielka, iż nie mogła powstać
w wyniku ewolucji.
"Nieredukowalna
złożoność" (irreducible complexity) to bojowe zawołanie
Michaela J. Behego z Lehigh University, autora
Darwin's Black Box: The Biochemical Challenge to
Evolution (Czarna skrzynka Darwina: biochemiczne wyzwanie
dla ewolucji). Jako jej przykład Behe wybrał pułapkę na myszy
– mechanizm, który nie może działać, jeśli zabraknie
jakiejkolwiek jego części, te natomiast jako odrębne elementy
są bezużyteczne. To samo dotyczy nie tylko tego urządzenia –
twierdzi Behe – ale również wici bakteryjnej, organellum ruchu
działającego niczym silnik łodzi. Wić zbudowana jest
z białek składających się na elementy "silnika", złączki
i inne składniki, którym nazwy nadałby zapewne inżynier.
Behe twierdzi, że możliwość powstania takiego układu wskutek
przemian ewolucyjnych jest praktycznie zerowa, a to
wskazuje na inteligentny projekt. Podobne wnioski wysuwa
w przypadku mechanizmu krzepnięcia krwi i innych
procesów biochemicznych.
EWOLUCJA BIAŁEK ODDZWIRCIEDLA DZIEJE
RODOWE |
| | Biolodzy
ewolucyjni mają jednak odpowiedź na jego zarzuty. Po pierwsze,
istnieją wici o prostszej budowie, a to dowodzi, że
do ich działania nie są niezbędne wszystkie elementy
z przykładu Behego. Te skomplikowane składniki owego
narządu ruchu mają swoje prekursory w przyrodzie, co
wykazali Kenneth R. Miller z Brown University
i inni. Wić bardzo przypomina strukturę, za pomocą której
pałeczka dżumy (Yersinia pestis) wstrzykuje do komórki
toksyny. Sedno w tym, że elementy składające się na wić
bakteryjną, którym Behe przypisuje przydatność wyłącznie jako
podzespołom napędowym, mogą pełnić różne funkcje, sprzyjające
jej ewolucji. Ostateczne powstanie wici mogło polegać tylko na
nowej kombinacji skomplikowanych podzespołów. Podobnie proces
krzepnięcia krwi, jak wynika z badań Russella F.
Doolittle'a z University of California w San
Diego, najwyraźniej obejmuje modyfikacje i udoskonalenia
białek pierwotnie pełniących funkcje trawienne. Tak więc owa
złożoność, na którą powołuje się Behe jako na dowód
inteligentnego projektu, wcale nie jest
nieredukowalna.
Inny rodzaj złożoności – "określona
złożoność" (specified complexity) jest podstawą
argumentacji "inteligentno-projektowej" Williama A. Dembskiego
z Baylor University, przedstawionej w The Design
Inference (Wniosek: projekt) i No Free Lunch
(Nic za darmo). Zasadniczo sprowadza się ona do tego, że
istoty żywe są zbyt złożone, by mogły powstać w wyniku
procesu losowego. Jedyny logiczny wniosek – powtarza Dembski
200 lat później za Paleyem – to uznanie, że życie zostało
stworzone i zaprojektowane przez jakąś nadludzką
inteligencję.
W argumentacji Dembskiego są jednak
luki. Błędne jest na przykład rozumowanie, że cała przestrzeń
potencjalnych odpowiedzi musi się sprowadzać do wyboru między
procesami losowymi a rozumnym projektantem. Badania nad
układami nieliniowymi i automatami komórkowymi prowadzone
m.in. w Santa Fe Institute wykazały, że proste
niekierunkowe procesy mogą prowadzić do powstawania bardzo
skomplikowanych struktur. Tak więc część obserwowanej
złożoności organizmów może być wynikiem zjawisk
przyrodniczych, które na razie ledwie rozumiemy. Ale to co
innego niż twierdzenie, że złożoność ta nie mogła powstać
w sposób
naturalny. | | |